Sposób na finansowanie startupów jest kilka, jednym z nich jest finansowanie zewnętrzne, którego udziela Anioł biznesu. Jaka jest dokładnie jego rola? Opowiedział nam o tym Mirek Janik, Senior Executive Director, Anioł biznesu, Mentor.
Sylwia Zając: Mirku, dawno się nie widzieliśmy, wiemy, że u Ciebie zawsze dużo się dzieje – co obecnie pochłania najwięcej Twojej energii w kwestii zawodowej?
Mirek Janik: To prawda, nie widzieliśmy się przez dłuższy czas. Jestem w tej chwili zajęty kilkoma projektami i ze względu na znaczącą transformację całego środowiska biznesowego ja także jestem w ciągłej zmianie.
Zaczynałem jako człowiek korporacji z dużym zakresem swoich obowiązków. W 2018 wystartowałem z realizacją własnego pomysłu, w którym pokładałem ogromne nadzieje. Niestety nie udało się. Jednak nigdy się nie poddaję i wyciągam wnioski ze swoich błędów, dlatego postanowiłem otworzyć kolejny rozdział, jakim jest pomoc młodym organizacjom w skalowaniu ich biznesu poprzez doradztwo, mentoring oraz fundraising.
Startupy, które mają już klientów i realizują sprzedaż mogą uzyskać finansowanie z cyfrowej giełdy, na której poszukujemy dla nich najlepszych inwestorów. A jeśli już o inwestorach mowa, to często proponuję im współpracę i inwestycje w polskie Venture Capital, Private Equity albo realizację specyficznych projektów np. real estate.
Sam jestem także tzw. Aniołem Biznesu – inwestuję własne środki w obiecujące projekty. Oprócz tego zaangażowałem się z grupą przyjaciół (prezesów banków, świata mediów, biotechnologii, medycyny, real estate, fintech, prawników, firm usługowych) w tworzenie International Leaders Forum – miejsca, w którym każdy szef firmy może otrzymać pomoc w podejmowaniu trudnych decyzji, nie musi czuć się już samotny.
SZ: Właśnie, poza inwestowaniem, jaka jest rola Anioła Biznesu?
MJ: Anioł Biznesu to taka instytucja, która jako tzw. „barometr” na podstawie różnych danych (obiektywnych i subiektywnych) pierwsza może zachwycić się projektem lub nie, a potem pomóc w pozyskaniu finasowania, klientów, dostawców, weryfikacji założeń, procesu, oczekiwań itd.
To człowiek, który niewątpliwie osiągnął już jakiś sukces i potrafi korzystać z „know how” oraz „know whom”, ale przede wszystkim ma swego rodzaju instynkt, którym się kieruje oceniając czy projekt ma szanse powodzenia bądź nie. Bardzo często inwestuje swoje środki na wykonanie analiz, prototypu oraz mentoruje założycieli.
Jak się okazuje jest ich całkiem sporo i to bardzo dobrze. Warto poszukać ich wokół organizacji skupiających Aniołów Biznesu jak np. krakowski Streling Angels, z którym współpracuję.
Anioł biznesu razem z Venture Capital tworzą swego rodzaju eko system, dzięki któremu startupy mają czas na myślenie, mogą przygotowywać prototypy oraz szybko je dostosowywać do oczekiwań klientów. Na końcu dnia dzięki nim założyciele nawet kiedy zanotują porażkę nie rujnują sobie własnej kariery, ale mogą czegoś się nauczyć, co w konsekwencji daje możliwość stworzenia kolejnego projektu.
SZ: Współpracowałeś ze startupami, które są oparte o technologię blockchain. Jak Twoim zdaniem obecnie wygląda zapotrzebowanie na blockchain i które branże mogą jej najbardziej potrzebować?
MJ: Powiedziałbym, że w niedalekiej przyszłości niewiele branż pozostanie niedotknięta blockchainem. W zasadzie wszystkie dziedziny życia, w których mamy do czynienia z bazami danych, handlem, wymianą usług czy produkcją, a w konsekwencji płatnościami (wymianą/transferami walutowymi) są efektem określonych procesów, łańcuchów dostaw.
Szczególnie podkreślam tu „płatności” bo wg mnie wszystko, co dzieje się w tej chwili w sferze fintech w zasadzie oparte jest o technologię blockchain. Polska jest niewątpliwie jednym z liderów tego rynku na świecie. Powiedziałbym nawet, że dużo polskich startupów kreuje światowe trendy rozwoju tej części biznesu w skali globalnej.
Jest to jednak jedynie mały wycinek całego spektrum możliwości zastosowania technologii blockchain. Oprócz tych tradycyjnych dziedzin, o których mówiłem powyżej, potężnego zapotrzebowania na tę technologię doszukiwałbym się w medycynie, data science, transporcie i w energetyce.
Socjologowie natomiast widzą możliwości zastosowania blockchain do organizacji wyborów, tworzenia sieci pozarządowych, poza centralnymi systemami bankowymi itd. Wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia z zaufaniem lub jego brakiem, bardzo pomocna okazuje się być technologia blockchain.
SZ: Miałeś okazję uczestniczyć w tworzeniu i rozwoju wielu startupów. Jakie są Twoim zdaniem najczęściej popełniane błędy przez osoby zarządzające firmami?
MJ: Najczęściej popełnianym błędem przez startupy jest przystąpienie do pracy bez porządnej analizy rynku. Chodzi głownie o jego potencjał, ale także odpowiedź na pytanie – czy przypadkiem rozwiązanie, które proponujemy nie jest już dostępne gdzieś lokalnie czy regionalnie. Wielokrotnie widziałem rozczarowanie założycieli, którzy wydali ostatnie swoje pieniądze na przygotowanie beta wersji rozwiązania, które przez potencjalnych inwestorów nie zostało „kupione” tylko dlatego, że ten nowy produkt nie jest innowacyjny ani nie rozwiązuje żadnego problemu.
Zanim przystąpimy do pracy wystarczy porozmawiać o pomyśle z kilkoma VC w celu weryfikacji. Uwierzcie mi, VC przerabiają tyle pitch decków dziennie, że mają wystarczającą wiedzę na temat tego, co jest świeże, a co już jest tylko kopią. Nie twierdzę przy tym, że kopia czyjegoś pomysłu nie jest do zrobienia. Wtedy bada się przede wszystkim jakość teamu, jego kompetencje i sprawdza się na ile startup gwarantuje sukces wdrożenia oraz możliwość uzyskania przewagi rynkowej w przyszłości.
Kolejnym poważnym błędem startuperów jest brak zapewnienia sobie środków na dokończenie prototypu i jego promocję wśród potencjalnych inwestorów. Z reguły jest tak, że to co ma trwać miesiąc trwa 2-3 i kosztuje 2-3 razy więcej niż zakładaliśmy. Wiele fantastycznych pomysłów nie przebije się do świadomości np. aniołów biznesu tylko dlatego, że nigdy się o nich nie dowiedzą.
SZ: Co teraz doradziłbyś osobom, które planują założyć własny startup?
MJ: Właściwie już o tym powiedziałem – nie zaczynajcie organizować firmy zanim nie zweryfikujecie pomysłu. Na ten etap należy poświęcić stosunkowo dużo czasu, ale potraktowałbym to raczej w kategoriach inwestycji. Potem najważniejsi są ludzie – dobry zespół jest wart każdych pieniędzy. Nawet najlepszy pomysł bez odpowiedniego zespołu nie daje gwarancji powodzenia, dzięki specjalistom, nawet ze słabego pomysłu można stworzyć fantastyczne dzieło.
Kolejnym istotnym elementem w mojej ocenie powinna być komunikacja – nie tylko z inwestorami, ale przede wszystkim z potencjalnymi klientami. To oni podpowiedzą Wam, w którą stronę poprowadzić prototyp, dadzą wskazówki, określą potrzeby. Dzisiaj takich platform komunikacyjnych jest bardzo wiele i młodzi ludzie z powodzeniem poruszają się po nich.
Na koniec – dobór inwestora jest bardzo istotny, nie tylko z punktu widzenia wartości wniesionego przez niego kapitału, ale także rozwoju rozwiązania oraz rozsądnego poprowadzenia przez kolejne rundy finansowania. Inwestor, który chce na początku zbyt wielki udział w kapitale może doprowadzić do tego, że kolejni inwestorzy nie będą zainteresowani projektem.
Każdy zdaje sobie bowiem sprawę z tego, że aby osiągnąć sukces założyciele muszą być mocno zmotywowani utrzymując pakiet większościowy nawet po kilku kolejnych rundach.
Mirek Janik
Czytaj także – Cosmose AI – polski startup i jego kosmiczny sukces